Gena Turgel urodziła się w Polsce i tutaj przeżyła Holokaust. Przeżyła getto, trzy różne obozy koncentracyjne, przymusowe “marsze śmierci”, a nawet przejazd do komory gazowej. Poświęciła swoje życie na opowiadanie o okrucieństwach, które widziała i których doświadczyła, gdyż uważała je za ważną lekcję dla całej ludzkości – pisze krakowchanka.eu.
Od beztroskiego dzieciństwa do obozów koncentracyjnych

Urodzona w żydowskiej rodzinie w Krakowie w 1923 roku Gena Goldfinger była najmłodszą z dziewięciu dzieci. Jej rodzice posiadali małą firmę tekstylną, którą matka kontynuowała prowadzić po śmierci ojca. Gena miała zaledwie 16 lat, gdy w 1939 roku naziści wkroczyli do Polski i wyważyli drzwi ich domu, żądając kluczy do ich firmy. W 1941 roku Gena i jej rodzina zostali wypędzeni z domu i trafili do obskurnego getta. Później rodzina została wywieziona do obozu w Płaszowie na obrzeżach Krakowa.
W tym czasie Gena straciła czterech członków rodziny: jej starszy brat został zastrzelony przez SS, drugi brat uciekł i więcej go nie widziano, a siostra i szwagier zostali zabici, gdy przyłapano ich na próbie przemycenia żywności do obozu w Płaszowie.
Gena zgłosiła się na ochotnika do opieki nad psami stróżującymi funkcjonariuszy SS. Dzięki tej pracy mogła brać kawałki mięsa, które strażnicy dawali psom i dzielić się nimi ze swoją matką i innymi więźniami.
Zimą 1944 roku Gena wraz z pozostałymi żywymi członkami rodziny została przewieziona z Płaszowa do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Wtedy, zimą 1944 roku, Gena, jej matka i Gela były częścią ostatniego transportu z Płaszowa do Auschwitz-Birkenau. Były one zmuszone do odbycia 41-milowej podróży pieszo przy temperaturze 20 stopni poniżej zera. Więźniowie przeżyły tylko dlatego, że mieszkańcy wiosek, przez które one przechodziły, dawali im ubrania i jedzenie.
Jak Gena przeżyła komorę gazową

W Auschwitz Gena i jej rodzina zostali odczłowieczeni, ponieważ zgolono im włosy i dano identyczne, luźne uniformy pełne pasożytów. To właśnie po przybyciu do Auschwitz miała najprawdopodobniej najbliższe spotkanie ze śmiercią. Zmuszono ją do rozebrania się do naga i wysłano pod prysznic. Wraz z około 100 innymi osobami została wtłoczona do pozbawionego okien pomieszczenia z kamiennymi ścianami i otworami wentylacyjnymi w suficie. Stali tak w milczeniu przez ponad godzinę, czekając aż stanie się coś strasznego, ale nic się nie stało.
Kiedy wreszcie wypuszczono ich z pomieszczenia, grupa kobiet uścisnęła ich i krzyczała z radości. Gena nie mogła zrozumieć powodu ich radosnej reakcji. Wtedy wyjaśniono jej, że to była komora gazowa. Z jakiegoś powodu, być może usterki mechanicznej, śmiertelny gaz Cyklon-B nie został uwolniony i Gena doświadczyła tego, na co zmarły miliony innych ludzi.
Kilka tygodni później Gena i jej matka ponownie się przeprowadziły i musiały zostawić siostrę Geny, Gelę, której już nigdy nie zobaczyły. Najpierw kobiety zostały wysłane do Buchenwaldu, potem do Bergen-Belsen, wytrzymując kolejny długi i zdradliwy „marsz śmierci” między obozami. W Belsen Gena pracowała w obozowym szpitalu i opiekowała się 15-letnią Anną Frank, która chorowała wówczas na tyfus. To właśnie jej tajny dziennik stał się jednym z najbardziej poruszających świadectw okropności Holokaustu.
Nawet w takim piekle rodzi się miłość

15 kwietnia 1945 r. do Belsen wkroczył brytyjski korpus wywiadowczy. Wśród nich był Norman Turgel, młody sierżant z 53 Oddziału Ochrony Polowej, którego zadaniem było aresztowanie dowódców w obozie. To właśnie Norman aresztował osławionego komendanta Belsenu, Josefa Kramera, zwanego „Bestią z Belsenu”. Kiedy Norman zamykał Kramera, sprawiało mu to przyjemność, ponieważ w ten moment powiedział mu, że został uwięziony przez Żyda.
Pierwsze widoki, jakie zobaczył Norman, były jak z piekła rodem. W obozie leżało niepogrzebanych ponad 20 tysięcy nagich trupów, ofiar głodu i chorób. Obok leżały inne ciała, umierające. Norman odkrył później, że niektórzy z więźniów obozu zostali doprowadzeni do kanibalizmu.
Niedługo potem jednak Norman zobaczył coś znaczącego dla niego. Poznał Genę, gdy poproszono ją o pokazanie szpitala obozowego, i choć była wycieńczona i obdarta, dla Normana była to miłość od pierwszego wejrzenia. Od razu wiedział, że się z nią ożeni.
Kilka dni później Norman zaprosił Genę do kantyny oficerskiej. Ku jej zaskoczeniu stoły były nakryte białymi obrusami i kwiatami. Gena zapytała Normana, czy spodziewa się jakichś szczególnych gości. Powiedział: „To nasze przyjęcie zaręczynowe”. Gena przyznała się, że obawiała się tak gwałtownego rozwoju sytuacji, ale zwyciężył ją upór Normana. Pół roku później, 7 października 1945 roku, para wzięła ślub w żydowskiej synagodze, która przetrwała wojnę tylko dlatego, że była wykorzystywana jako obora dla bydła. Panna młoda miała na sobie suknię wykonaną z brytyjskiego jedwabnego spadochronu. Obecnie przechowywany jest w Imperialnym Muzeum Wojny w Londynie.
„Zapalam świeczkę” – opowieść o tych, którzy nie przeżyli

Nowożeńcy i matka Geny wrócili do Londynu i tam osiedlili się. Tam Gena postawiła sobie trzy cele: nauczyć się angielskiego, przyjąć brytyjski styl życia i zapisać to, co zapamiętała ze swoich doświadczeń, aby nie zapomnieć i móc się tym podzielić ze wszystkimi.
Gena i Norman zostali rodzicami trójki dzieci, a później dziadkami ośmiorga. Jednak dla Geny ból minionych wydarzeń i utraconej rodziny pozostał w niej na zawsze. Cały czas używała dużo perfum, bo smród obozu nigdy jej nie opuszczał. Gena była przekonana, że okropności obozów koncentracyjnych nigdy nie powinny zostać zapomniane. Poświęciła swoje życie na opowiadanie ludziom o okrucieństwach, które widziała i których doświadczyła. Szczególnie skupiała się na opowiadaniu swoich historii w szkołach i przez całe życie dzieliła się swoim doświadczeniem z setkami tysięcy uczniów.
W końcu zdecydowała, że tak, przeżyła tyle grozy i żalu, a teraz musiała zadbać o to, by to, co spotkało jej bliskich, nigdy nie spotkało nikogo innego. I tak oto w 1987 roku Gena Turgel napisała swoją książkę “Zapalam świeczkę”.
Historia Geny: autobiografia kobiety, której siła ducha pozwoliła uchronić od śmierci siebie i matkę, a tym samym uratować siebie. Ale Gena wciąż zapala świeczkę ku pamięci swoich trzech braci i dwóch sióstr, którzy zginęli w Holokauście. Choć jej historia ma szczęśliwe zakończenie, nigdy o niej nie zapomni. Rabin brytyjskiej armii ogłosił jej miłość z Normanem symbolem nadziei po tylu śmierciach.
Pamięć o Genie Turgel i jej wkładzie będzie żyła wiecznie

Ludzie, którzy byli tam z nią, byli realni. Byli matkami i ojcami, wujkami i ciotkami, lekarzami i nauczycielami, poetami, wspaniałymi ludźmi. Kompozytorzy. Ale oni nie mogą rozmawiać, bo zostali zabici przez nazistów. Stała się więc ich głosem i opowiedziała swoją historię w brytyjskich szkołach, aby przyszłe pokolenia wiedziały o zagrożeniach wynikających z bezsensownych uprzedzeń i tym samym robiła wszystko, aby takie wydarzenia jak Holokaust nigdy się nie powtórzyły. W 2000 roku została odznaczona MBE.
Karen Pollock, dyrektor Holocaust Educational Trust, opisała historię Geny jako trudną do zrozumienia i jeszcze trudniejszą do opowiedzenia. „Jej siła, determinacja i odporność były niezachwiane, a jej potężne i mądre słowa były inspirujące”.
Nadal publicznie mówiła o niezwykłych stratach, bólu, cierpieniu i pozbawieniu, które znosiła z rąk nazistów, nawet do swoich lat 90. W kwietniu 2018 roku, zaledwie dwa miesiące przed swoją śmiercią, przemawiała na izraelskim wydarzeniu Dnia Pamięci o Holokauście w Londynie.