Bale były popularną zabawą dla krakowian XIX wieku, żądnych wrażeń i plotek. A szczególnie każdy chciał zagościć na słynnym Balu Krakowskim, — pisze krakowchanka.eu.
Nic więc dziwnego, że przygotowania do niego w Krakowie lat 70. XIX wieku były zarówno wyzwaniem, jak i lekarstwem na nudę.
Od pijackich zabaw po eleganckie bale

Karnawał, zwany też Dzień Naleśnika, łączył w sobie tradycje polskie i włoskie. Był to czas świętowania i zabaw, który rozpoczynał się w Sylwestra i trwał do Środy Popielcowej. Niekiedy okres ten zamykał się na trzy dni przed Środą Popielcową i wtedy nazywany był mięsopustem.
Zwykle w tym okresie odbywały się też bale — zasadę tę przyniosła do Polski królowa Bona, wprowadziła też przebrania i zabawy kostiumowe w stylu włoskim.
Oprócz gier i zabaw, karnawał znany był ze spożywania ogromnych ilości tłustego jedzenia i alkoholu.
Początkowo bale organizowała głównie szlachta i arystokracja. Z czasem jednak zaczęły być również organizowane bale, na których zbierano pieniądze na cele dobroczynne i społeczne. Aby goście o różnym statusie materialnym nie mieszali się w jeden tłum, zdarzało się, że arystokracja była oddzielana od zwykłych gości sznurem lub krzesłami.
Wreszcie bale organizowane przez Artura Potockiego miały na celu „wykorzenić saksońskie tradycje” i udowodnić, że „istnieje szlachetniejsza rozrywka niż pijaństwo i żarłoczność”.
Bale na każdy gust i poziom społeczny

W latach 70. XIX wieku nie było żadnych wątpliwości, że to Kraków jest polską stolicą niepowtarzalnych balów karnawałowych. Otwierane tradycyjnie polonezem Chopina, a kończone nad ranem mazurkiem, bale zawsze przyciągały tłumy gości. Na przykład w 1879 roku na balu zorganizowanym w Sukiennicach na cześć Józefa Ignacego Kraszewskiego tańczyło aż 340 par.
Bale były organizowane również ze środków miasta. 15 lutego 1868 roku na zaproszenie prezydenta Józefa Dietla do Ratusza przybyło wielu wybitnych krakowian. Poloneza prowadzili prezydent Dietl z hr. Adamową Potocką.
Być może prezydent nie był najlepszym gospodarzem na świecie (za wcześnie poszedł spać), ale chciał zjednoczyć wszystkich mieszkańców. Był to bal egalitarny — zaproszono aż do tysiąca osób. Sala rady miejskiej była wypełniona dostojnymi gośćmi — arystokratami, przemysłowcami, kupcami, naukowcami, burżuazją, a nawet zwykłymi obywatelami.
Co ciekawe, bardzo popularne były bale charytatywne. W 1875 roku w sali Hotelu Saskiego odbył się bal poświęcony budowie szpitala dziecięcego, podczas którego dziewięćdziesiąt par zatańczyło mazurka.
Przez lata w ramach imprezy dobroczynnej udało się zebrać 3 miliony złotych — głównie dla dzieci.
W Krakowie odbywały się też tak zwane bale tematyczne, czyli bale organizowane przez konkretne środowiska: naukowców, rolników. Był także bal lekarzy i pisarzy.
Bal organizowany dla gości ośrodków wypoczynkowych w Rabce uważany był za jeden z najbardziej wyszukanych. Ciekawostką dla mieszkańców Krakowa były również bale kostiumowe. Jedną z takich imprez zorganizował w 1883 roku Klub Artystyczno-Literacki kierowany przez Juliusza Kossaka. Uczestnicy musieli założyć stroje z czasów Jana III Sobieskiego. Niektóre elementy ubioru miał opracować sam organizator, który na balu pojawił się w stroju żołnierskim XVII wieku.
Strój na balu jest najważniejszy

Pod koniec XIX wieku ogromne znaczenie na balach miał strój. Gdyby na imprezie spotkały się dwie panie ubrane w takie same lub podobne sukienki, to jedna lub nawet każda z nich poszłaby do domu. Wiadomo, że Janina z Puttkamerów nosiła niepowtarzalne suknie balowe, a jej znakiem rozpoznawczym była biała satynowa sukienka obszyta koronką. Panie często zdobiły swoje dekolty wyjątkowym diamentowym naszyjnikiem i nosiły długie białe rękawiczki. W rękach mieli wachlarze i torebki z chusteczkami.
Zmieniło się to na początku XX wieku, gdy nie było już konieczności noszenia gorsetu, kobiety zaczęły zakładać krótsze, luźniejsze sukienki z obniżoną talią. Włosy zostały skrócone, a kobiece fryzury nie wymagały już tyle pracy, upinania, oklepywania i układania cudownych loków. Jedyne, co pozostało niezmienne, było to, że kobiety bardzo dbały o indywidualny wygląd w stylu, nazywanym żartobliwie “stylem hrabiego krakowskiego”.
Najbardziej spektakularnymi balami były reduty, czyli zabawy polegające na przebieraniu się i maskaradzie. Mistrzem tego typu ceremonii był artysta Wojciech Kossak.
Do historii przeszły również karnawałowe stylizacje damskie. Wśród kobiet największą sensację swoimi przebraniami wzbudziły Róża Tarnowska w roli Marii Antoniny oraz Agnieszka Potocka w ozdobionym francuską lametą kostiumie — złotej satynowej sukience ze stojącym koronkowym kołnierzem i wiśniowym paskiem na plecach. Duże wrażenie na wszystkich zrobił też kostium stworzony przez hrabinę Potocką dla rodzinnego sługi Wojciecha — była to przemiana w małpę „w białych pończochach, czarnych culotach i jabocie”.
Bale w prywatnym życiu kobiet i mężczyzn

Społeczeństwo w XIX wieku, pozbawione wszelkich rozrywek, z niecierpliwością czekało na karnawał, aby w końcu dać upust szaleństwu. Bale spełniały więc kilka zadań: dla jednych wydarzenia karnawałowe były okazją do zabawy, dla innych zaś szansą na ułożenie sobie życia osobistego. W tym celu do Krakowa przybywali zamożniejsi właściciele ziemscy. Przez kilka tygodni miasto wyglądało jak targowisko małżeńskie.
Na balach kobietom musieli towarzyszyć mężowie — nie do pomyślenia było, aby kobieta poszła sama. A jeśli w dniu balu mąż był chory, żona szła z koleżanką i jej mężem. Niezamężne dziewczyny uczestniczyły w balach w towarzystwie matki lub ojca i spędzały czas wyłącznie w towarzystwie swoich opiekunów.
Zaraz przy wejściu na salę balową wszystkie kobiety otrzymywały karnety, które następnie podpisywali mężczyźni, zapraszając tym samym do tańca.
Co do samego sposobu zapraszania do tańca, to kawaler podchodził do kobiety i kłaniając się, wyrażał swoje pragnienie jak najgrzeczniej i najdelikatniej, a czasem w formie komplementu.
Przed rozpoczęciem tańców dokonywano przedstawień sobie osób — kobietom nie wolno było tańczyć z obcymi mężczyznami. Dbali o to, aby podczas tańca nie doszło do niewłaściwej intymności między partnerami. Niektóre zasady były absurdalne — mazurki i kotylion można było tańczyć tylko z osobą, która była często spotykana w towarzystwie przyjaciół, odwiedzana lub zapraszana do domu.
Zasady balu w Krakowie

Nie każdy mógł być gościem na balu u Prezydenta. To Prezydent wysyłał zaproszenia, które były przepustką do kupienia biletu za 750 zł na osobę. Zapraszani byli rektorzy uczelni, wybitni profesorowie, lekarze, przedsiębiorcy i artyści. Kardynał Franciszek Macharski co roku kupował bilet, ale nigdy nie przyjeżdżał.
Na przełomie XIX i XX wieków nie można było sobie wyobrazić udanego balu bez gospodarza. W Krakowie rolę tę pełnili Józef Wodzicki lub Edward Myszka-Chołoniewski.
Obowiązkowym elementem balów były oczywiście tańce. Rozpoczynały się polonezem przy muzyce Chopina, a około północy przychodził czas na uroczystego mazurka. A gdy szał wesołości ogarnął wszystkich na sali, rozpoczynały się tańce oberka i krakowiaka. Potem tańczyli już spokojniej — kotylion, contra dance, walc, zexer, boston.
Po I wojnie światowej najmodniejszymi tańcami salonowymi były zapalne tango, fokstrot, charleston i blues.
W okresie powojennym dominowały bale orkiestrowe. Dzięki temu ludzie częściej się spotykali i bawili, bo każdy chciał iść do miejsca, gdzie grała muzyka. Imprezy taneczne były wtedy znacznie popularniejsze i to nie tylko w czasie karnawału — niektórzy chodzili na nie nawet codziennie po pracy.
Kraków pamięta wiele balów — w domach prywatnych, w wynajmowanych pokojach hotelowych, w uzdrowiskach, a nawet w jednej ze słynnych karczm miasta. Były one genialnie zorganizowane przez Polaków i obcokrajowców, intelektualistów, kupców i rzemieślników. Rozrywki dostarczały też liczne żarty, pochodzące z balów.